Muszę się do czegoś przyznać. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem termin „ogrody Ulricha”, pomyślałem, że to kolejny, nieco zakurzony styl, o którym czyta się w podręcznikach historii sztuki. Nic bardziej mylnego. To żywa, oddychająca filozofia projektowania przestrzeni, która potrafi zawstydzić niejedną nowoczesną koncepcję. To opowieść o harmonii, symetrii i głębokim szacunku dla natury, ujętej w zdyscyplinowane ramy. A ja dałem się w to wciągnąć. Bez reszty.
Spis Treści
ToggleNo dobrze, ale co to są ogrody Ulricha? W największym skrócie, to styl w architekturze krajobrazu, który swoje korzenie ma w epoce baroku, ale z czasem ewoluował, czerpiąc z klasycyzmu i romantyzmu. Jego nazwa pochodzi od rodziny Ulrichów, warszawskich ogrodników, którzy przez pokolenia kształtowali zielone tereny, w tym słynne założenia w Warszawie.
Ich sława nie wzięła się znikąd. To efekt mistrzowskiego połączenia geometrycznej precyzji z artystyczną swobodą, co w tamtych czasach było powiewem świeżości. I wiecie co? Ta świeżość jest odczuwalna do dziś. To nie są tylko trawniki i kwiatki. To całe światy.
Aby w pełni zrozumieć ten fenomen, musimy cofnąć się w czasie. Historia i geneza ogrodów Ulricha jest nierozerwalnie związana z rodziną, która przybyła do Polski z Niemiec w XVIII wieku. Jan Krystian Ulrich, a później jego potomkowie, nie byli zwykłymi rzemieślnikami. Byli wizjonerami. Przenieśli na polski grunt najnowsze europejskie trendy, ale nie kopiowali ich bezmyślnie. Adaptowali je, dodając coś od siebie, tworząc unikalną jakość. Ich zakłady ogrodnicze stały się instytucją, a realizacje, jak te na Woli, wyznaczały standardy na lata. To opowieść o pasji i ciężkiej pracy, która dosłownie zapuściła korzenie w naszej ziemi.
Styl ten ma kilka żelaznych zasad. Przede wszystkim – symetria i porządek. Główne osie kompozycyjne, geometryczne rabaty, strzyżone żywopłoty, to wszystko tworzy szkielet, na którym opiera się reszta.
Ale to nie jest martwa, matematyczna układanka. To porządek, który ma służyć człowiekowi, prowadzić jego wzrok, tworzyć perspektywy i zaciszne zakątki. Właśnie to jest klucz do zrozumienia tego stylu – idealny balans między formalną strukturą a naturalnym pięknem roślin. Tutaj nic nie jest przypadkowe. Każde drzewo, każdy krzew ma swoje precyzyjnie określone miejsce.
Rozkładając ogrody Ulricha na czynniki pierwsze, widzimy kilka powtarzających się elementów. Centralnym punktem jest często pałac, dwór lub inny ważny budynek, od którego rozchodzą się osie widokowe. Te osie to aleje, ścieżki, które prowadzą nas do kolejnych „pokoi ogrodowych” – parterów kwiatowych, boskietów (czyli regularnych, gęstych nasadzeń drzew i krzewów), czy też otwartych przestrzeni trawiastych. Wszystko jest ze sobą połączone w logiczną całość. To jak dobrze napisana książka, gdzie każdy rozdział prowadzi do następnego. Jeśli interesuje Cię, jak takie myślenie przekłada się na bardziej ogólne zasady, zerknij na nasz artykuł o tym, jakie porady i inspiracje mogą pomóc w projektowaniu własnej przestrzeni.
Dobór roślin to absolutnie fundamentalna sprawa. Zapomnijcie o dzikiej łące kwietnej czy naturalistycznych nasadzeniach. Tutaj królują gatunki, które dobrze znoszą formowanie – graby, bukszpany, cisy, lipy. Z nich tworzy się żywopłoty, szpalery, a nawet rzeźby roślinne, czyli topiary.
A co z kwiatami? Owszem, są, ale w bardzo uporządkowanej formie. Najczęściej na regularnych rabatach, tzw. parterach dywanowych, gdzie tworzą skomplikowane, barwne wzory. Szczerze mówiąc, dobór odpowiednich roślin do klasycznego ogrodu w tym stylu to sztuka sama w sobie. Trzeba znać ich tempo wzrostu, wymagania i to, jak będą wyglądać po latach. To nie jest zabawa na jeden sezon.
Woda to życie. A w ogrodach w tym stylu woda to także ruch, dźwięk i światło. Elementy wodne – stawy, kanały, fontanny, kaskady – były nieodłącznym elementem kompozycji. Pełniły kilka funkcji. Po pierwsze, ożywiały ogród. Szum wody działa kojąco. Po drugie, lustro wody odbijało niebo i otaczającą zieleń, optycznie powiększając przestrzeń i tworząc magiczny nastrój. Projektując takie elementy, warto pamiętać, że światło odgrywa kluczową rolę, co widać także w innych koncepcjach, jak ogrody światła, gdzie inspiracje i aranżacje bazują na grze refleksów. Właśnie dlatego ogrody Ulricha są tak spektakularne – angażują wszystkie zmysły.
Ogród to nie tylko rośliny. To także budowle, które go uzupełniają. I tu dochodzimy do sedna tego, co określa architektura ogrodowa w stylu Ulricha. Mówimy o altanach, pawilonach, trejażach, pergolach, a także rzeźbach, wazonach i ławkach. Wszystkie te elementy musiały być spójne stylistycznie z głównym budynkiem i całością założenia. Były starannie rozmieszczone w kluczowych punktach, aby zamknąć oś widokową, stworzyć miejsce do odpoczynku lub po prostu dodać kompozycji elegancji. To one nadają ogrodowi charakteru i sprawiają, że staje się on przedłużeniem domu.
Jak poruszać się po takim ogrodzie? System ścieżek i alei był precyzyjnie zaplanowany. Główne, szerokie aleje prowadziły wzrok i ruch ku najważniejszym punktom. Te węższe, bardziej kręte, zapraszały do błądzenia po zacisznych boskietach. Nawierzchnie, najczęściej żwirowe lub ziemne, podkreślały naturalny, choć uporządkowany charakter miejsca. Przestrzeń była podzielona na strefy – reprezentacyjną, wypoczynkową, a czasem nawet użytkową. Chodziło o to, by ogród był nie tylko piękny, ale i funkcjonalny.
Czy ten historyczny styl ma dziś rację bytu? Oczywiście, że tak! I to bardziej niż kiedykolwiek. W dobie chaosu i przebodźcowania, tęsknimy za harmonią i porządkiem. Zasady kompozycyjne, które wypracowano w tamtych czasach, są uniwersalne. Symetria, osie widokowe, tworzenie „wnętrz ogrodowych” – to wszystko można z powodzeniem zastosować we współczesnych projektach, nawet na małej działce. To niewyczerpane źródło wiedzy o tym, jak zaprojektować piękny ogród, który będzie cieszył oko przez lata. Właśnie dlatego ogrody Ulricha wciąż inspirują.
No dobra, ale jak stworzyć ogród w stylu Ulricha bez posiadania pałacu i setek hektarów? To wcale nie jest takie trudne, jak się wydaje. Kluczem jest adaptacja, a nie ślepe kopiowanie. Można zaczerpnąć ideę głównej osi kompozycyjnej, nawet jeśli będzie nią tylko ścieżka od tarasu do altany. Można wprowadzić geometryczne rabaty, otoczone niskim, strzyżonym żywopłotem z bukszpanu. Można postawić na symetrycznie rozmieszczone donice z formowanymi roślinami. Nawet mały element, jak regularny parter ziołowy, wprowadzi do ogrodu ducha tej klasycznej estetyki. Czasem mniej znaczy więcej. Cały proces planowania od podstaw opisaliśmy w naszym kompletnym przewodniku po projektowaniu ogrodów.
To słowa-klucze. Harmonia w tym stylu wynika z powtarzalności, rytmu i idealnych proporcji. Symetria jest jej najważniejszym narzędziem. Odbicia lustrzane kompozycji po obu stronach głównej osi wprowadzają poczucie spokoju i równowagi. Ludzki mózg po prostu lubi porządek, to dla niego odpoczynek. Dlatego przebywanie w takich przestrzeniach jest tak relaksujące. To nie jest przypadek. To świadomy zabieg projektowy, którego celem było stworzenie idealnego świata w miniaturze. Ta cecha jest największą siłą ich projektów.
I tu dochodzimy do momentu, w którym trzeba być szczerym. To nie są ogrody dla leniwych. Utrzymanie ich w nienagannym stanie wymaga pracy. I to dużo pracy.
Regularne strzyżenie żywopłotów i topiarów, plewienie geometrycznych rabat, dbanie o czystość nawierzchni – to wszystko jest czasochłonne. To właśnie pielęgnacja tych zabytkowych założeń stanowi dziś największe wyzwanie dla konserwatorów. Bez systematyczności i precyzji cała koncepcja szybko się rozpadnie, a ogród straci swój charakter. To zobowiązanie, ale efekt jest wart każdej godziny spędzonej z sekatorem w ręku.
Każda pora roku to inne zadania. Wiosną – cięcie, nawożenie i sadzenie roślin sezonowych na parterach. Latem – regularne strzyżenie, podlewanie i kontrola nad chwastami. To istny maraton. Jesienią – grabienie liści i zabezpieczanie wrażliwych gatunków przed zimą. Zimą – planowanie kolejnego sezonu i ewentualne cięcia korygujące drzew i krzewów. To ciągły cykl, który nigdy się nie kończy. Ale daje też ogromną satysfakcję, gdy widzimy, jak nasza przestrzeń zmienia się i dojrzewa zgodnie z planem.
Największym grzechem przy odtwarzaniu lub pielęgnacji historycznych założeń jest utrata ich ducha. Chodzi o to, by nie przesadzić z nowoczesnymi udogodnieniami, nie wprowadzać gatunków roślin, których wtedy nie znano. Autentyczność tkwi w detalach – w doborze materiałów, w technikach cięcia, w ogólnym poszanowaniu dla oryginalnej myśli projektanta. Tylko wtedy ogrody Ulricha zachowają swoją historyczną wartość i ponadczasowe piękno. To wielka odpowiedzialność.
Te założenia ogrodowe to nie tylko zieleń. To ważna część naszego dziedzictwa kulturowego. Były tłem dla ważnych wydarzeń historycznych, inspirowały malarzy, poetów i pisarzy. Są materialnym świadectwem gustu i aspiracji minionych epok. Ich wpływ na postrzeganie estetyki i relacji człowieka z naturą jest nie do przecenienia. Dlatego tak ważne jest, aby o nie dbać i przekazywać wiedzę o nich kolejnym pokoleniom. To nasz wspólny skarb. Historia i geneza tych założeń to ważny fragment historii Polski.
Chociaż styl ten jest mocno związany z Warszawą, wpisuje się w szerszy, europejski kontekst. To polska odpowiedź na francuskie ogrody barokowe i angielskie parki krajobrazowe. Był to dialog, a niekiedy nawet spór między różnymi filozofiami projektowania. Analizując ogrody Ulricha, można dostrzec echa wielkich założeń, jak Wersal, ale też zauważyć lokalną specyfikę i oryginalne rozwiązania. Czasami, aby docenić nasze dziedzictwo, warto spojrzeć na nie z szerszej perspektywy. Porównanie ich z takimi założeniami jak słynne Ogrody Borghese w Rzymie świetnie pokazuje różnice w skali i podejściu do natury.
Najbardziej znanym przykładem są oczywiście warszawskie Ogrody Ulrychów na Woli, które niestety nie przetrwały w oryginalnej formie, ale których duch wciąż unosi się nad tą częścią miasta. Ich działalność odcisnęła piętno także na Ogrodzie Saskim czy Łazienkach Królewskich. Szukając inspiracji, warto studiować stare plany, ryciny i opisy tych miejsc. To prawdziwa kopalnia wiedzy dla każdego, kto zastanawia się, jak stworzyć ogród w stylu Ulricha. Ten ponadczasowy charakter ich projektów wciąż zachwyca.
Więc tak, ogrody Ulricha to znacznie więcej niż tylko historyczny styl. To dowód na to, że dobrze zaprojektowana przestrzeń, oparta na uniwersalnych zasadach harmonii, porządku i szacunku dla natury, nigdy się nie starzeje. To lekcja estetyki, cierpliwości i planowania. Niezależnie od tego, czy dysponujemy ogromnym parkiem, czy małym przydomowym ogródkiem, możemy czerpać z tej mądrości, tworząc miejsca, które przynoszą spokój i ukojenie. A w dzisiejszych czasach to wartość absolutnie bezcenna.
Copyright 2025. All rights reserved powered by domyogrody.eu