Pamiętam, jak za dzieciaka myślałem, że ogród to tylko grządki z marchewką i smutny trawnik. Nic bardziej mylnego. Dorosłość na szczęście weryfikuje takie poglądy. Istnieją miejsca, które kompletnie demolują ten obraz, a Ogrody Hortulus w Dobrzycy to jedno z nich. To nie jest po prostu zbiór roślin; to podróż do zupełnie innego świata, a może nawet do kilku światów naraz. To labirynt doznań, kolorów i zapachów, który wciąga bez reszty. Ten przewodnik to moja osobista mapa po tej niezwykłej krainie, stworzona nie z folderów reklamowych, ale z autentycznych wrażeń, potu na czole i zachwytu, który czasami odbierał mowę. Serio.
Spis Treści
ToggleZanim zanurzymy się w konkretne alejki i zakątki, ustalmy jedno: Hortulus to nie jest typowy park miejski. To coś znacznie, znacznie więcej. To miejsce, gdzie sztuka ogrodnicza spotyka się z fantazją, a każdy krok prowadzi do nowego odkrycia. To kompleks, który trzeba poczuć, a nie tylko zobaczyć.
W skrócie? To dwa potężne kompleksy ogrodowe: Ogrody Tematyczne Hortulus oraz Hortulus Spectabilis. Pierwszy z nich to zbiór blisko 30 oddzielnych, misternie zaprojektowanych ogrodów, z których każdy opowiada inną historię. Jest ogród japoński, francuski, śródziemnomorski, ale też takie perełki jak ogród ziół, ogród zapachu czy ogród biały. To prawdziwa mozaika stylów. Drugi, Spectabilis, to przede wszystkim największy na świecie labirynt grabowy z imponującą wieżą widokową w sercu. Dlaczego warto? Bo to odtrutka na codzienność. To miejsce, gdzie można naładować baterie, zainspirować się i przypomnieć sobie, jak potężna i piękna jest natura. Podobnie jak w słynnych Ogrodach Kapias, czuć tu pasję twórców na każdym kroku, a to jest po prostu bezcenne. To nie jest korporacyjny produkt, to dzieło życia.
Wszystko zaczęło się od marzenia. Trochę szalonego, trzeba przyznać. Iwona i Piotr Bigońscy, właściciele, postanowili stworzyć na kawałku pomorskiej ziemi coś, czego w Polsce jeszcze nie było. Zaczynali ponad 30 lat temu, a ich wizja rozwija się do dziś. To nie jest projekt, który powstał w rok. To dekady ciężkiej pracy, planowania, sadzenia i pielęgnacji. I to widać. Nie ma tu prowizorki, nie ma chodzenia na skróty. Każdy kamień, każda roślina, każda ścieżka wydaje się być dokładnie tam, gdzie powinna. To historia o pasji, która zamieniła się w jedno z najpiękniejszych miejsc na ogrodniczej mapie Europy.
Przygotuj się na długi spacer. I na to, że co chwilę będziesz się zatrzymywać z otwartymi ustami. Ogrom tego miejsca może na początku przytłaczać, dlatego warto wiedzieć, na co zwrócić szczególną uwagę. Chociaż, prawdę mówiąc, każdy znajdzie tu coś innego, co go zachwyci.
Labirynt? Myślałem, że to atrakcja dla dzieci. A potem sam próbowałem z niego wyjść przez dobre pół godziny, krążąc w kółko i zastanawiając się, gdzie popełniłem błąd. Frustrujące? Owszem. Ale satysfakcja, gdy w końcu docierasz do centralnego placu z wieżą widokową… bezcenna. Ściany labiryntu, wysokie na kilka metrów, skutecznie odcinają cię od świata. A potem wspinasz się na wieżę, a twoim oczom ukazuje się niesamowity, geometryczny wzór całego labiryntu i panorama okolicy. Widok zapiera dech w piersiach. To kluczowy punkt, który trzeba po prostu zobaczyć. Absolutny „must-see”. To przeżycie, nie tylko atrakcja.
Ale labirynt to tylko początek. Prawdziwa magia kryje się w różnorodności Ogrodów Tematycznych. Przechodząc przez kolejne bramy i furtki, przenosisz się w czasie i przestrzeni.
Zen, harmonia, te sprawy. Brzmi jak banał z taniego poradnika, wiem. Też byłem sceptyczny. Ale usiądź na chwilę przy stawie z majestatycznie pływającymi karpiami koi, posłuchaj szumu wody przelewającej się przez bambusowe konstrukcje i spróbuj się nie zrelaksować. Niemożliwe. Starannie formowane sosny, kamienne latarnie, mostki i ścieżki z kamieni – wszystko tu ma swoje miejsce i znaczenie. To chwila wytchnienia, której potrzebujesz, nawet jeśli o tym nie wiesz.
Zapach. To pierwsze, co cię uderza, jeszcze zanim wejdziesz. Tysiące róż, każda inna. Pnące, rabatowe, parkowe. W kolorach od niewinnej bieli po głęboką, niemal czarną czerwień. Chodzisz jak w transie, odurzony słodką wonią. To po prostu trzeba przeżyć, zwłaszcza w pełni kwitnienia. Można tu spędzić godzinę i nawet nie zauważyć, kiedy minęła.
Nagle czujesz się jak na wakacjach w Grecji czy Włoszech. Tylko komary jakby bardziej polskie. Ale iluzja jest prawie doskonała. Rosną tu lawendy, drzewka oliwne, cyprysy i mnóstwo innych roślin, które kojarzą się z ciepłym klimatem. Terakotowe donice, jasny żwir pod stopami i słońce (jeśli akurat świeci) robią swoje. To niesamowite, jak udało im się odtworzyć ten klimat w naszym, bądź co bądź, kapryśnym kraju.
A potem są jeszcze ogrody skalne z górskimi roślinkami, ogrody wodne pełne lilii i szumu kaskad, te działające na zmysły, gdzie wszystko można dotknąć i powąchać… Człowiek naprawdę nie wie, gdzie patrzeć. Zadajesz sobie w końcu pytanie: co właściwie warto tu zobaczyć? Odpowiedź, choć banalna, jest jedna: wszystko. Każdy zakątek jest inny i każdy wart jest uwagi. Nie spiesz się. Daj sobie czas. To nie wyścig.
Dobra, koniec poezji, czas na konkrety. Spontaniczna wizyta jest super, ale odrobina planowania może uratować ci dzień i nerwy. A także portfel.
Zanim ruszysz, zrób dwie rzeczy: sprawdź prognozę pogody i wejdź na oficjalną stronę internetową ogrodów. Godziny otwarcia potrafią się zmieniać, zwłaszcza poza sezonem, więc lepiej dmuchać na zimne.
A co do kosztów? Cóż, tanio nie jest. Warto wiedzieć, że bilety do Ogrodów Tematycznych i do Hortulus Spectabilis to dwie osobne wejściówki, chociaż można kupić bilet łączony, co wychodzi korzystniej. Aktualne ceny znajdziesz na ich stronie. Mogą się wydawać niemałe, ale uwierz, za taką dawkę wrażeń to uczciwa cena. Są też zniżki dla dzieci i grup, więc sprawdź, czy się nie łapiesz.
Jak tam dotrzeć? Ogrody leżą, powiedzmy sobie szczerze, na uboczu. Samochód to najwygodniejsza opcja, nie oszukujmy się. Z większych miast prowadzą tam drogi krajowe, nawigacja da radę bez problemu. Parking jest spory, naprawdę spory, ale w szczycie sezonu, w słoneczny weekend… cóż, bywa tłoczno. Moja rada? Przyjedź albo wcześnie rano, albo późniejszym popołudniem. Oszczędzisz sobie nerwów związanych z szukaniem miejsca i staniem w kolejce do kasy.
Zwiedzanie potrafi zmęczyć, a na głodnego wszystko denerwuje. Na szczęście można zjeść na miejscu. Jest kilka punktów gastronomicznych, w tym kawiarnia i bar. Jedzenie jest… w porządku. Typowo turystyczne, bez fajerwerków, ale nikt głodny nie wyjdzie. Są lody, gofry, jakieś dania obiadowe. Ceny też turystyczne, więc jak masz ograniczony budżet, zabranie ze sobą butelki wody i kilku kanapek nie jest wcale złym pomysłem. Jest mnóstwo ławeczek, gdzie można usiąść i zjeść swoje.
Market „Ogród i Galeria” na miejscu to pułapka. Finansowa pułapka. Wejdziesz tylko popatrzeć, a wyjdziesz z naręczem sadzonek, doniczką, o której nie wiedziałeś, że jej potrzebujesz, i jakimś ozdobnym krasnalem. Ostrzegałem. Wybór roślin jest ogromny i wiele z nich to okazy, które widziałeś przed chwilą w ogrodach. Jakość jest świetna, ale ceny bywają wysokie. Mimo wszystko, ciężko wyjść z pustymi rękami.
Hortulus to nie jest statyczny skansen. To miejsce żyje, zmienia się z porami roku i oferuje znacznie więcej niż tylko spacery.
Hortulus żyje cały rok, organizując cykliczne imprezy. Największą i najsłynniejszą jest Kulinarny Festiwal Kwiatów Jadalnych w lipcu. To absolutny hit. Można spróbować konfitur z płatków róży, sałatek z bratkami czy pączków z lawendą. Coś niesamowitego. Są też inne wydarzenia, kiermasze i wystawy, więc warto śledzić ich kalendarz.
Dla tych, co chcą wiedzieć więcej, niż tylko „o, ładny kwiatek”. Organizowane są tu warsztaty, lekcje i prelekcje. To super opcja dla dzieciaków, które mogą dowiedzieć się czegoś o przyrodzie w bardzo przystępny sposób, ale dorośli pasjonaci ogrodnictwa też znajdą coś dla siebie. To coś więcej niż zwykły spacer, to prawdziwa edukacja, podobnie jak w klasycznych placówkach, o których więcej można przeczytać w naszym przewodniku po ogrodach botanicznych. Hortulus łączy przyjemne z pożytecznym.
A wieczorem… wieczorem dzieje się magia. W okresie jesienno-zimowym część ogrodów zamienia się w Ogrody Światła. Kiedy zapalają się tysiące lampek, iluminacji i świetlnych instalacji, to miejsce zmienia się nie do poznania. To zupełnie inne, bajkowe doświadczenie. Spacerowanie po rozświetlonych alejkach, gdy jest już ciemno i chłodno, ma w sobie coś niezwykłego. Jeśli interesuje cię ten temat, koniecznie sprawdź nasze inspiracje na ogrody światła. To, co robią w Hortulus, to absolutne mistrzostwo świata w tej dziedzinie.
Wracasz do domu, patrzysz na swój trawnik i balkon z lekkim zażenowaniem. Spokojnie, to normalna reakcja. Ale wizyta w Hortulus nie musi kończyć się frustracją. Wręcz przeciwnie, to może być początek czegoś pięknego.
Nie musisz od razu budować labiryntu na działce. Ale możesz podpatrzeć genialne kompozycje kolorystyczne, połączenia faktur i dobór roślin, które świetnie ze sobą współgrają. Zapisuj, rób zdjęcia (tylko dla siebie, oczywiście). To niewyczerpana kopalnia wiedzy i inspiracji. Zobaczysz, jak łączą trawy z bylinami, jak wykorzystują kamień, jak mała architektura zmienia przestrzeń. Jeśli szukasz więcej konkretnych wskazówek, nasz poradnik o projektowaniu ogrodów na pewno ci w tym pomoże.
Bardziej niż o kopiowanie konkretnych rozwiązań, chodzi o przeniesienie atmosfery. Czasem wystarczy kilka dobrze dobranych kamieni, mała fontanna, której szum uspokaja, albo kępa pachnącej lawendy pod oknem. Chodzi o to, by stworzyć swój własny azyl, miejsce, gdzie dobrze się czujesz. Właśnie o tworzeniu takich miejsc pisaliśmy w artykule o tym, jak stworzyć magiczne ogrody. I wiesz co? To prostsze, niż myślisz. Wizyta w Hortulus może być do tego najlepszym zapalnikiem.
Podsumowując? Nie, to zdecydowanie złe słowo. Tego miejsca i tych wrażeń nie da się zamknąć w jednym, zgrabnym akapicie. To miejsce, do którego się wraca. I za każdym razem odkrywa coś nowego, bo ogrody zmieniają się z każdą porą roku, z każdym miesiącem. Traktuj ten tekst jako przedsmak, zajawkę. Prawdziwa przygoda zaczyna się, gdy przekroczysz ich bramę. To nie jest tylko kolejna wycieczka na liście do odhaczenia. To inwestycja we wspomnienia i w spokój ducha. Nie da się opisać słowami czegoś, co trzeba po prostu poczuć. Jedź i przekonaj się sam.
Copyright 2025. All rights reserved powered by domyogrody.eu