
Znalazłam ostatnio w starym albumie zdjęcie mojej mamy. Młoda dziewczyna, z burzą loków po trwałej, stoi oparta o płot i śmieje się do obiektywu. Ma na sobie sztruksowe dzwony, tak szerokie, że prawie zakrywają jej buty na potężnej platformie, i ciasną bluzkę w psychodeliczne wzory. Patrząc na to zdjęcie, poczułam coś więcej niż tylko nostalgię. Zrozumiałam, że to, co dla nas jest teraz stylem vintage, dla niej było manifestem. To była jej walka o kolor w szarym świecie. To była właśnie esencja tego, czym była moda PRL lata 70 – krzykiem indywidualności w czasach, gdy wszystko miało być takie samo.
Spis Treści
ToggleLata 70., tak zwana dekada gierkowska. Z jednej strony powiew zachodu, licencja na Coca-Colę i maluch na horyzoncie. Z drugiej, puste haki w sklepach mięsnych i niekończące się kolejki po wszystko. Ta dwoistość była widoczna wszędzie, a już na pewno w szafach. Oficjalnie państwowe zakłady odzieżowe produkowały ubrania, które miały być praktyczne i dla wszystkich. W praktyce oznaczało to nudę i bylejakość. Ale Polacy nigdy nie dali się tak łatwo zaszufladkować. Gdzieś pod powierzchnią tej szarej rzeczywistości wrzało od kreatywności. Mimo żelaznej kurtyny, docierały do nas echa zachodnich trendów – przez muzykę, przez nieliczne zagraniczne filmy czy czasopisma. Każdy chciał wyglądać jak ludzie z kolorowego świata, co sprawiało, że moda PRL lata 70 stawała się polem bitwy o własny styl.
Pamiętam opowieści mamy, jak zdobycie czegokolwiek modnego graniczyło z cudem. Godziny spędzone w kolejkach, polowanie w komisach na ciuch „z paczki”, szeptem przekazywane informacje, że „do Mody Polskiej coś rzucili”. To była prawdziwa gra, w której stawką była własna tożsamość. To właśnie wtedy moda PRL lata 70 zaczęła się na dobre się kształtować, nie na wybiegach, a na ulicach i w domach.
Kobieca szafa w tamtej dekadzie to był istny festiwal. Dominowały oczywiście spodnie dzwony. Im szersze, tym lepsze. Noszone do wszystkiego – do obcisłych golfów, do wzorzystych koszul z ogromnymi kołnierzami, do luźnych tunik. Prawdziwa moda damska PRL lata 70 nie mogła się bez nich obejść. Zaraz obok nich królowały spódnice. Od rewolucyjnych mini, które wciąż gorszyły starsze pokolenie, po długie, powłóczyste spódnice maxi w stylu hippie, często ozdabiane falbanami i etnicznymi wzorami.
A materiały? Królował sztruks, dżins (jeśli komuś udało się go zdobyć), ale też syntetyki – elanobawełna, kryмплен, który się nie gniótł, i szeleszczący ortalion, z którego szyto kultowe płaszcze. Wzory były odważne, psychodeliczne, geometryczne, w kwiaty. Kolory? Pomarańcz, brąz, zieleń, fiolet – wszystko w najbardziej intensywnych odcieniach. Do tego obowiązkowo buty na platformach lub koturnach. Chodzenie w nich było sztuką, ale czego się nie robiło, by dodać sobie kilka centymetrów i wyglądać jak z żurnala. Całość dopełniały wielkie okulary, plastikowa biżuteria i chustki wiązane na głowie. O to właśnie chodziło w moda PRL lata 70, o totalny wygląd.
Fryzury to był osobny temat. Prawdziwym hitem była trwała ondulacja, czyli popularny „baranek”. Moja ciocia spaliła sobie kiedyś włosy, próbując zrobić ją w domu. Płakała dwa dni, ale potem z dumą nosiła swoją fryzurę, bo taka była moda. Wiele kobiet stawiało też na długie, proste włosy z przedziałkiem na środku. Co ciekawe, wiele z tych uczesań wraca do łask, a dzisiejsze modne fryzury damskie często czerpią z tamtych lat, podobnie jak niektóre inspiracje na upięcia długich włosów. Charakterystyczne stroje lata 70 PRL bez odpowiedniej fryzury po prostu nie istniały.
Męska moda też przestała być nudna. To był koniec ery szarych garniturów. Moda męska PRL lata 70 to przede wszystkim odwaga. Najważniejszym elementem były koszule – koniecznie we wzory, często z połyskujących, śliskich materiałów i z kołnierzem tak wielkim, że wykładało się go na klapy marynarki. Same marynarki też były ciekawe, często w kratę, dopasowane w talii. I oczywiście spodnie – dzwony, może nie tak ekstremalne jak u pań, ale wyraźnie rozszerzane ku dołowi. Absolutnym obiektem pożądania były dżinsy. Posiadanie oryginalnych Wranglerów czy Levi’sów stawiało cię na szczycie towarzyskiej drabiny. Taka była siła moda PRL lata 70. Do tego obowiązkowo długie włosy, często z bokobrodami, i wąsy. Zajrzyjcie zresztą, jak wyglądały wtedy modne fryzury męskie, to zupełnie inny świat.
To właśnie dla młodych moda PRL lata 70 była najważniejsza. Ubiór był ich manifestem, sposobem na pokazanie, że są inni, że słuchają rocka i marzą o wolności. Prl lata 70 ubiór młodzieżowy to przede wszystkim dżins. Przerabiany, łatany, malowany, z naszywkami ulubionych zespołów. Każda para dżinsów była unikatem, opowieścią o właścicielu. Do tego wytarte t-shirty, wojskowe kurtki, trampki. To był styl inspirowany zachodnimi subkulturami, przeniesiony na polski grunt z ogromną dawką kreatywności. Bo jak nie można było czegoś kupić, to trzeba było to zrobić samemu. I to było w tym wszystkim najpiękniejsze.
Nawet moda dziecięca prl lata 70 miała swoje perełki. Choć tu liczyła się głównie praktyczność, to kto z nas nie pamięta kolorowych dresów, sztruksowych ogrodniczek czy charakterystycznych sandałków? Te ubrania miały przetrwać wszystko – wspinaczkę po drzewach, grę w gumę i podwórkowe wojny.
No właśnie, jak się ubierano w PRL lat 70, skoro w sklepach wiało pustką? Tu zaczyna się opowieść o polskiej zaradności. Po pierwsze – komisy. Miejsca, gdzie można było upolować coś z Zachodu, przywiezione przez marynarzy, rodziny z zagranicy. Po drugie – Pewexy i Baltony, czyli sklepy za dolary lub bony. Dla większości niedostępne, były jak okno na inny świat, świątynie luksusu, gdzie pachniało zachodnimi perfumami i gdzie można było dotknąć prawdziwych dżinsów. Ważnym źródłem były też paczki od cioci z Ameryki. Czekało się na nie miesiącami, a ich otwieranie było jak Boże Narodzenie w środku lata. To dzięki nim moda PRL lata 70 stawała się bardziej autentyczna.
Ale prawdziwą siłą napędową mody tamtych lat było domowe krawiectwo. W co drugim mieszkaniu wieczorami terkotała maszyna do szycia „Łucznik”. Kobiety były mistrzyniami improwizacji. Niemiecki magazyn „Burda” z wykrojami był na wagę złota, przekazywany z rąk do rąk, aż jego kartki stawały się przezroczyste ze starości. Szyło się ze wszystkiego – z tetry, z zasłon, ze starych ubrań. Stary płaszcz ojca stawał się modną kurtką dla córki. Nic się nie marnowało. Ta umiejętność przerabiania, farbowania i ozdabiania była absolutnie kluczowa. To była prawdziwa szkoła zrównoważonej mody, zanim to stało się modne. Wyjątkowa moda PRL lata 70 była tworzona w domach, nie w fabrykach.
Były też oczywiście ikony mody PRL lata 70. Gwiazdy estrady i ekranu, które inspirowały miliony. Maryla Rodowicz ze swoimi szalonymi, kolorowymi kreacjami, futrami i piórami. Elegancka Anna Jantar. Tajemniczy Czesław Niemen w swoich pelerynach. To oni pokazywali, że można inaczej, odważniej. Ich styl był kopiowany, naśladowany i był tematem rozmów przez wiele tygodni. Pamiętacie makijaż Maryli? Te kreski, te kolory… dzisiaj pewnie niejeden profesjonalny makijaż w Krakowie by się tego nie powstydził, a ona robiła to sama w garderobie przed koncertem! Oczywiście, istniały też państwowe marki odzieżowe PRL lata 70, jak legendarna Moda Polska z jaskółką w logo. Ich pokazy to były wielkie wydarzenia, ale ubrania z nich trafiały do nielicznych. Dla zwykłych ludzi prawdziwą inspiracją były gwiazdy i własna wyobraźnia.
Dziś, po tylu latach, moda PRL lata 70 wraca z ogromną siłą. Na ulicach znów widać dzwony, buty na platformach, wzorzyste koszule. Sklepy vintage przeżywają oblężenie. Dlaczego? Może to nostalgia, tęsknota za czasami młodości naszych rodziców. A może po prostu doceniamy odwagę i autentyczność tego stylu. Te ubrania miały duszę, bo często były robione własnoręcznie, z pasją i pomysłem. Wiele osób zastanawia się, gdzie kupić ubrania w stylu PRL lat 70. Odpowiedź jest prosta – szukajcie w second-handach, na targach staroci, w szafach babć. Tam znajdziecie prawdziwe perełki.
Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, widzę, że moda PRL lata 70 to coś więcej niż tylko ubrania. To piękna i wzruszająca opowieść o kreatywności, o sile marzeń i o tym, że nawet w najtrudniejszych warunkach ludzka potrzeba wyrażania siebie zawsze znajdzie ujście. Ilekroć widzę dziewczynę w dzwonach i butach na koturnie, uśmiecham się pod nosem. Bo wiem, że niesie ze sobą kawałek tej niezwykłej historii. Historii, w której moda była oddechem wolności.
Copyright 2025. All rights reserved powered by domyogrody.eu