Pamiętam jak dziś, kiedy moja prababcia, która sama dożyła pięknych 96 lat, opowiadała mi o świecie, którego już nie ma. Opowiadała o czasach bez prądu, o wojnie, o prostym życiu. Zawsze mnie to fascynowało, ta perspektywa. I zawsze pojawiało się w mojej głowie pytanie: a co, jeśli ktoś żył jeszcze dłużej? Ktoś, kto pamięta XIX wiek? Ta pogoń za informacją o tym, kim jest najstarszy człowiek na świecie, to dla mnie coś więcej niż tylko sprawdzanie rekordów. To próba dotknięcia historii, zrozumienia, co sprawia, że niektórzy z nas dostają od losu tak niesamowicie długi bilet. W tym tekście spróbuję was zabrać w podróż po historiach ludzi, którzy dzierżyli ten tytuł, zobaczymy, kto jest nim dzisiaj i zastanowimy się, czy istnieją jakieś uniwersalne sekrety na długie życie. Czy jest to tylko genetyczna loteria?
Spis Treści
ToggleJest takie specjalne słowo – superstulatkowie. Brzmi jak nazwa superbohaterów, i w pewnym sensie nimi są. To ludzie, którzy przekroczyli magiczną barierę 110 lat. To tak elitarny klub, że wejście do niego jest niemal niemożliwe. Sprawdzanie wieku takich osób to nie jest prosta sprawa. Organizacje takie jak Gerontology Research Group czy spece od Księgi Rekordów Guinnessa muszą przekopać się przez tony papierów, żeby mieć pewność. To ważne, bo dzięki temu naukowcy mają twarde dane, a my pewność, że historia o tym, kto był najstarszy człowiek na świecie, jest prawdziwa.
A na czele tego klubu, bezdyskusyjnie, stoi ona. Francuzka Jeanne Louise Calment. Jej historia to gotowy scenariusz na film. Urodzona w 1875, zmarła w 1997. Przeżyła 122 lata i 164 dni. To jest po prostu niewyobrażalne, co czyni ją najdłużej żyjącym człowiekiem w historii. Kiedy była małą dziewczynką, sprzedawała podobno farby samemu Vincentowi van Goghowi. Mówiła o nim, że był „brudny, źle ubrany i nieprzyjemny”. Ile osób na świecie mogło powiedzieć coś takiego z własnego doświadczenia?
Jej styl życia to dopiero zagadka. Paliła papierosy prawie do samego końca! Do 117 roku życia. Rzuciła, bo już wzrok nie ten i nie mogła sama sobie odpalić. Do tego oliwa z oliwek (podobno wcierała ją też w skórę), winko i czekolada. Aktywna fizycznie, na rowerze jeździła do setki. I ten jej humor. Były jakieś próby podważenia jej rekordu parę lat temu, ale naukowcy się za to wzięli i ostatecznie potwierdzili – to była ona, prawdziwy najstarszy człowiek na świecie w historii. Jej historia, jej historia jest naprawdę wyjątkowa. To niekwestionowany najstarsza kobieta na świecie rekord Guinnessa.
Oczywiście Jeanne Calment to absolutny szczyt, ale lista najstarszych ludzi w historii zawiera też wielu innych, którzy dożyli niesamowitego wieku. Mężczyźni mają tu trochę trudniej, ale najstarszy mężczyzna na świecie, Japończyk Jiroemon Kimura (116 lat) czy Christian Mortensen (115 lat) pokazali, że to możliwe. Co ciekawe, obaj mówili o umiarze i pozytywnym nastawieniu. A kobiety? Amerykanka Sarah Knauss dobiła do 119 lat, a siostra André z Francji przeżyła 118. Każda z tych osób to osobna, fascynująca opowieść i kandydat na tytuł najstarszy człowiek na świecie w swoich czasach.
Ten tytuł, najstarszy człowiek na świecie, jest jak przechodnia korona. Co kilka lat, a czasem częściej, zmienia właściciela. To smutna prawda, ale też naturalna kolej rzeczy. Kto więc nosi ją dzisiaj? Zatem, kto jest obecnie najstarszym człowiekiem na świecie?
Według najświeższych danych, jest to Hiszpanka María Branyas Morera. Urodziła się 4 marca 1907 roku. Ludzie często pytają, ile lat ma najstarszy człowiek na świecie? W przypadku Marii odpowiedź brzmi: ponad 117. Jej życie to prawdziwa epopeja. Urodzona w USA, jako dziecko wróciła z rodziną do Hiszpanii. Wiele osób zastanawia się, gdzie mieszka najstarszy człowiek na świecie. Obecnie jest to Hiszpania, gdzie przebywa pani Morera. Przeżyła hiszpańską grypę, dwie wojny światowe, wojnę domową w Hiszpanii i niedawno pandemię COVID-19. To jest po prostu niesamowita odporność. Podobno wciąż jest w dobrej formie umysłowej i czasem coś tam skrobnie w internecie przez konto córki. Jej historia, jako najstarsza osoba żyjąca dzisiaj, to kolejny dowód, że bycie najstarszym człowiekiem na świecie to niesamowita sprawa.
Oczywiście za Marią jest cała kolejka innych superstulatków. To nie jest tak, że ktoś sobie powie 'mam 112 lat’ i wszyscy mu wierzą. O nie. Proces weryfikacji, o którym możecie przeczytać więcej w kontekście tego jak obliczyć wiek, to istna droga przez mękę. Potrzebne są akty urodzenia, metryki chrztu, spisy ludności, cokolwiek co potwierdzi datę. Dopiero po takiej weryfikacji ktoś trafia na oficjalną listę i może być uznany za najstarszy człowiek na świecie.
No dobrze, ale przejdźmy do sedna. O co w tym wszystkim chodzi? Jakie są sekrety długowieczności najstarszych ludzi? Czy to geny, dieta, a może po prostu fuks? Prawda jest taka, że chyba wszystkiego po trochu. Nie ma jednej magicznej pigułki, która sprawi, że zostaniesz najstarszy człowiek na świecie. To skomplikowana układanka, którą naukowcy próbują zrozumieć, aby poznać fenomen jakim jest najstarszy człowiek na świecie.
Naukowcy coraz głośniej mówią o genach. Wygląda na to, że superstulatkowie to często szczęśliwi posiadacze specjalnych wariantów genów, które chronią ich przed chorobami i spowalniają starzenie. To trochę jak wygrana na loterii genetycznej. Często w ich rodzinach też zdarzali się długowieczni ludzie, więc coś jest na rzeczy.
Ale same geny to nie wszystko. Możesz mieć geny mistrza, ale jeśli będziesz żył byle jak, to nic z tego nie będzie. Styl życia jest mega ważny. Dieta tych ludzi często jest prosta, oparta na roślinach, z małą ilością mięsa. Tak jak na przykład w diecie śródziemnomorskiej. Do tego ruch – niekoniecznie maratony, ale codzienna, naturalna aktywność. No i głowa. Pozytywne nastawienie, bycie wśród ludzi, posiadanie jakiegoś celu w życiu. To wszystko ma znaczenie, może nawet większe niż nam się zdaje. Czynniki te składają się na to, że najstarszy człowiek na świecie to zwykle osoba o wyjątkowym zestawie cech. Nie bez powodu dostęp do dobrej opieki zdrowotnej jest ważnym czynnikiem wspierającym długowieczność.
Jest coś jeszcze. Coś co mnie totalnie fascynuje. Tak zwane Niebieskie Strefy. To takie miejsca na Ziemi, gdzie stulatkowie rosną jak grzyby po deszczu. Serio, jest ich tam zatrzęsienie w porównaniu z resztą świata. Mowa o takich miejscach jak Ikaria w Grecji, japońska Okinawa czy Sardynia we Włoszech.
Co oni tam robią inaczej? Właśnie to jest najciekawsze. Okazuje się, że mają kilka wspólnych cech. Ich dieta jest głównie roślinna. Ruszają się naturalnie, pracując w ogrodzie czy po prostu chodząc po górzystym terenie. Mają bardzo silne więzi z rodziną i społecznością. Wiedzą po co wstają rano z łóżka. I potrafią zwolnić, zrelaksować się. To pokazuje, że środowisko i kultura w jakiej żyjemy, ma kolosalny wpływ. Może właśnie tam, w tych społecznościach, kryje się odpowiedź na pytanie, jak zostać najstarszy człowiek na świecie. Czasem marzę, żeby tam pojechać i zobaczyć to na własne oczy.
Nauka, która zajmuje się tym wszystkim, nazywa się gerontologia. To ludzie, którzy próbują rozłożyć proces starzenia na czynniki pierwsze. To już nie są opowieści babci, tylko twarde badania nad komórkami, DNA, telomerami (to takie 'skuwki’ na naszych chromosomach). To niesamowite, jak głęboko potrafimy już zajrzeć w mechanizmy życia. Szukają leków, które mogłyby spowolnić starzenie, jak metformina czy rapamycyna. Na razie głównie na zwierzętach, ale kto wie, co będzie za 10 czy 20 lat? Może tytuł najstarszy człowiek na świecie będzie zdobywany przy wieku 130 lat? Ta dziedzina rozwija się dynamicznie, a wiedza o długowieczności staje się coraz bardziej dostępna. Dzięki temu nauka może lepiej zbadać, dlaczego najstarszy człowiek na świecie żyje tak długo.
Oczywiście to wszystko rodzi też pytania. Czy powinniśmy tak bardzo wydłużać życie? Co z systemami emerytalnymi, z opieką zdrowotną? To są poważne dylematy. Ale myślę, że najważniejsze jest nie to, żeby żyć jak najdłużej, ale żeby te lata, które mamy, przeżyć w dobrym zdrowiu i z uśmiechem na twarzy.
Trzeba też powiedzieć o jednej ważnej rzeczy. W historii było mnóstwo ludzi, którzy twierdzili, że są najstarszy człowiek na świecie, a nie mieli na to żadnych papierów. Ktoś w jakiejś wiosce w górach Kaukazu miał mieć 160 lat, ktoś inny w Indonezji 140. Ile ja się już takich historii naczytałem. Problem w tym, że kiedyś z dokumentami było… różnie. Często ich po prostu nie było. Albo były błędy, albo ktoś przejął tożsamość starszego brata, żeby uniknąć wojska. Dlatego właśnie praca tych organizacji jak GRG jest tak cholernie ważna. Oni nie wierzą na słowo. Przekopują archiwa, porównują dokumenty, robią prawdziwe śledztwo, żeby każdy rekord był pewny na sto procent. Bez tego cała nasza wiedza o tym, kto jest najstarszy człowiek na świecie, byłaby tylko zbiorem legend i anegdot. To pokazuje, jak trudno jest ustalić, kto jest prawdziwym najstarszym człowiekiem na świecie.
Więc czego uczy nas fenomen najstarszego człowieka na świecie? Chyba przede wszystkim pokory. Pokory wobec czasu i biologii, ale też podziwu dla ludzkiej wytrzymałości. Przeszliśmy przez historie Jeanne Calment, której wiek wciąż wydaje się kosmosem, i poznaliśmy obecną rekordzistkę, Marię Branyas Morerę. Każda taka historia, każdy najstarszy człowiek na świecie, to dla nas cenna lekcja.
Nie ma jednej, prostej odpowiedzi. To mieszanka dobrych genów, mądrego stylu życia, dobrych relacji z ludźmi i pewnie szczypty szczęścia. Każdy najstarszy człowiek na świecie to żywy dowód, że da się pięknie i długo żyć. To inspiracja płynąca z Niebieskich Stref, z laboratoriów gerontologów i po prostu z opowieści naszych dziadków.
A co przyniesie przyszłość? Czy za naszego życia ktoś pobije rekord Jeanne? Nie wiem. Ale jestem pewien, że pogoń za zrozumieniem długowieczności będzie trwać. Bo to w gruncie rzeczy pogoń za zrozumieniem samego życia. A dążenie do zrozumienia fenomenu najstarszego człowieka na świecie z pewnością będzie kontynuowane.
Copyright 2025. All rights reserved powered by domyogrody.eu