Są takie miejsca na świecie, o których nie przeczytasz w każdym przewodniku. Miejsca, które trzeba poczuć, a nie tylko zobaczyć. Dla mnie czymś takim jest Ogród Rzeźb Juana Soriano. Pamiętam ten dzień doskonale. Upał w stanie Morelos był niemal namacalny, powietrze gęste od wilgoci i zapachu kwitnących bugenwilli. Jechaliśmy tam trochę na wariata, kierowani bardziej ciekawością niż konkretnym planem. I wtedy, za zakrętem, pośród bujnej, niemal agresywnej zieleni, wyłonił się on. Pierwszy monumentalny, nierealny kształt z brązu. To było jak wejście do innego wymiaru, gdzie sztuka nie jest czymś zamkniętym w sterylnej galerii, a żywym, oddychającym organizmem, który wrósł w ziemię. To właśnie Ogród Rzeźb Juana Soriano – nie tyle atrakcja turystyczna, co głębokie, duchowe doświadczenie. To przestrzeń, gdzie geniusz jednego człowieka spotyka się z potęgą natury, tworząc coś absolutnie wyjątkowego. Jeśli kiedykolwiek zapragniesz zrozumieć duszę meksykańskiej sztuki współczesnej, musisz tu przyjechać. To nie jest po prostu kolejny punkt na mapie. To podróż do wnętrza wyobraźni.
Spis Treści
ToggleZanim zagłębimy się w ścieżki tego magicznego miejsca, musimy na chwilę pochylić się nad jego twórcą. Bo żeby poczuć Ogród Rzeźb Juana Soriano, trzeba chociaż trochę zrozumieć człowieka, który go wymarzył. Juan Soriano (1920-2006) to był gość. Prawdziwy artysta, z krwi i kości, a nie produkt marketingowy. W Meksyku nazywano go „El Niño Terrible”, czyli okropne dziecko, bo od najmłodszych lat chodził własnymi drogami i nie bał się łamać zasad. Urodził się w Guadalajarze i od początku było widać, że drzemie w nim niesamowity talent. Ale on nie chciał być grzecznym malarzem. Był częścią pokolenia „Ruptura”, czyli artystów, którzy mieli już dość dominacji wielkich muralistów, jak Diego Rivera. Chcieli czegoś nowego, bardziej osobistego, bardziej europejskiego w formie, ale wciąż do szpiku kości meksykańskiego w duchu. Pamiętam, jak kiedyś czytałem jego biografię, i uderzyło mnie, jak płynnie przechodził od malarstwa do rzeźby. To nie była dla niego zmiana medium, to była ewolucja myśli. Jego obrazy są pełne koloru i emocji, ale to w rzeźbie, w tej monumentalnej, ciężkiej formie, znalazł sposób na wyrażenie swoich najgłębszych obsesji. Jego rzeźby to nie są zimne pomniki. To postaci z jego snów, mitów, z najgłębszych pokładów podświadomości. Czerpał garściami z mitologii greckiej, z legend prekolumbijskich, z opowieści, które słyszał jako dziecko. Patrząc na jego dzieła w Ogrodzie Rzeźb Juana Soriano, czuje się tę mieszankę – potężną, czasem mroczną, ale zawsze pełną jakiejś dziwnej, poetyckiej lekkości. To był człowiek, który potrafił zakląć w brązie wiatr, księżyc i ryk lwa. Stworzenie tego ogrodu było jego ostatnim, największym marzeniem. To jakby całe jego życie i cała jego twórczość prowadziły właśnie do tego miejsca. Chciał stworzyć przestrzeń totalną, gdzie jego „dzieci” – jak czasem nazywał swoje rzeźby – mogłyby żyć swobodnie, w dialogu z naturą, a nie dusić się w czterech ścianach. I udało mu się to w stu procentach. Dlatego właśnie Ogród Rzeźb Juana Soriano jest tak poruszający.
Idea stworzenia takiego miejsca nie zrodziła się z dnia na dzień. To był proces, który dojrzewał w Soriano przez dekady. On nie chciał po prostu postawić kilku figur na trawniku. Jego koncepcja była o wiele głębsza. Marzył o Gesamtkunstwerk, czyli totalnym dziele sztuki, gdzie wszystko – rzeźba, roślina, ścieżka, światło i cień – gra jedną, wspólną melodię. Każdy element jest równie ważny. I kiedy spacerujesz po Ogrodzie Rzeźb Juana Soriano, naprawdę to czujesz. To nie jest park z rzeźbami. To jest jedna wielka rzeźba, której częścią stajesz się ty, jako widz.
Soriano z niezwykłą starannością wybierał miejsce dla każdej ze swoich prac. To nie było przypadkowe rozmieszczenie. On prowadził dialog z krajobrazem. Zastanawiał się, jak dana rzeźba będzie wyglądać o wschodzie słońca, a jak w złotym świetle popołudnia. Jak będzie komponować się z potężnymi liśćmi palm, a jak z delikatnymi kwiatami. To jest choreografia przestrzeni, mistrzowsko zaaranżowana przez artystę. Pamiętam wrażenie, kiedy zobaczyłem rzeźbę „Dafne”. Przedstawia mityczną nimfę zamieniającą się w drzewo. Soriano umieścił ją w takim miejscu, że gałęzie prawdziwych drzew zdają się wyrastać z jej brązowych dłoni. Granica między sztuką a naturą zaciera się w sposób absolutnie magiczny. To właśnie ta synergia sprawia, że Ogród Rzeźb Juana Soriano jest czymś więcej niż galerią pod gołym niebem. To żywy organizm, który zmienia się z każdą porą dnia i roku. To testament artysty, który kochał formę, ale jeszcze bardziej kochał życie w każdej jego postaci.
Wejście do Ogrodu Rzeźb Juana Soriano to jak przekroczenie progu do świata baśni dla dorosłych. Zapomnij o mapach i przewodnikach. Najlepiej po prostu dać się ponieść nogom i intuicji, zgubić się na chwilę w labiryncie ścieżek. Co chwilę zza rogu, zza kępy bambusów czy gigantycznych liści, wyłania się kolejna niezwykła forma. To nie jest statyczne zwiedzanie. To jest polowanie na emocje, odkrywanie tajemnic. Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest skala. Te rzeźby są ogromne, monumentalne. Stojąc obok nich, czujesz się mały, ale nie przytłoczony. Raczej jak dziecko w krainie olbrzymów.
Moim pierwszym spotkaniem „twarzą w twarz” była rzeźba byka, „El Toro”. Potężna, masywna bestia, uchwycona w momencie szarży. Ale kiedy podejdziesz bliżej, zobaczysz, że jej forma jest uproszczona, niemal poetycka. Czuć w niej nie tylko brutalną siłę, ale też jakąś pierwotną elegancję. Słońce odbijało się od wygładzonego brązu, tworząc hipnotyzującą grę świateł. Chciało się go dotknąć, poczuć pod palcami tę fakturę, ciepłą od meksykańskiego słońca. To jest właśnie to, co Ogród Rzeźb Juana Soriano robi z człowiekiem – angażuje wszystkie zmysły.
A potem była ona. „La Luna”. Księżyc. Jedna z najsłynniejszych rzeźb Soriano. Ogromny, sierpowaty kształt, który zdaje się unosić nad ziemią, mimo swojej wagi. Jest w niej coś niewiarygodnie kobiecego, spokojnego, jakby była ukojeniem po spotkaniu z furią byka. Stojąc przy niej, miałem wrażenie, że słyszę ciszę. To niesamowite, jak kawał metalu może wywołać tak głębokie, niemal mistyczne doznania. Wiele osób próbuje robić idealne zdjęcia rzeźb w Ogrodzie Juana Soriano Meksyk, ale prawda jest taka, że żadna fotografia nie jest w stanie uchwycić tej aury, tej energii, która unosi się w powietrzu. To trzeba po prostu przeżyć. Każdy opis Ogrodu Rzeźb Juana Soriano będzie tylko bladym cieniem rzeczywistości.
Spacerując dalej, spotykamy całą menażerię fantastycznych stworzeń. Są tu ptaki o niemożliwie długich nogach, które wyglądają, jakby za chwilę miały odlecieć. Są tajemnicze postacie, pół-ludzie, pół-zwierzęta, które zdają się strzec jakichś prastarych sekretów. Każda rzeźba opowiada inną historię, a jednocześnie wszystkie są częścią jednej, wielkiej narracji. To opowieść o życiu, śmierci, miłości, strachu i marzeniach. Uniwersalne tematy ubrane w unikalną, meksykańską formę. Ogród Rzeźb Juana Soriano to miejsce, gdzie można spędzić cały dzień i za każdym razem odkryć coś nowego – detal, którego wcześniej się nie zauważyło, grę cieni, która całkowicie zmienia odbiór dzieła. To niekończąca się przygoda.
Dobra, dosyć tych poetyckich uniesień. Pewnie zastanawiasz się, jak tam właściwie trafić i jak to wszystko zorganizować. Jeśli myślisz o wycieczce, to mam dla Ciebie kilka wskazówek od kogoś, kto już tam był i popełnił kilka błędów, żebyś Ty nie musiał. Po pierwsze, jeśli nurtuje Cię pytanie, gdzie znajduje się Ogród Rzeźb Juana Soriano, to odpowiedź brzmi: w sercu stanu Morelos, w miejscowości Jojutla. To tak zwana „kraina wiecznej wiosny”, więc pogoda jest zazwyczaj piękna. Jeśli chodzi o dokładny adres Ogrodu Rzeźb Juana Soriano, to jest to Ex-Hacienda del Puente S/N. Ale szczerze? Wpisz po prostu nazwę w mapy Google, albo zapytaj kogokolwiek w Jojutli. Wszyscy wiedzą, gdzie jest ten niezwykły Ogród Rzeźb Juana Soriano.
A jak dojechać do Ogrodu Rzeźb Juana Soriano? Cóż, opcje są różne. My jechaliśmy wynajętym samochodem z Cuernavaca, co dało nam dużą swobodę. Drogi są całkiem w porządku, a podróż sama w sobie jest malownicza. Ale bez problemu można też dojechać autobusem do Jojutli z większych miast, a stamtąd wziąć lokalną taksówkę za grosze. To autentyczne meksykańskie doświadczenie!
Kluczowa sprawa: zanim wyruszysz, koniecznie sprawdź Ogród Rzeźb Juana Soriano godziny otwarcia. W Meksyku takie rzeczy potrafią się zmieniać bez zapowiedzi, więc szybki rzut oka na ich oficjalną stronę internetową może oszczędzić rozczarowania. Link znajdziesz na pewno w sieci, wystarczy wpisać nazwę. A co z kosztami? Ceny biletów Ogród Rzeźb Juana Soriano są naprawdę rozsądne. To nie jest jedna z tych turystycznych pułapek, gdzie płacisz fortunę za wejście. Widać, że zależy im na tym, żeby to miejsce było dostępne dla wszystkich. Często mają też zniżki dla studentów czy seniorów.
Moja osobista rada? Przyjedź albo wcześnie rano, albo późnym popołudniem. Unikniesz największego skwaru i, co ważniejsze, zobaczysz rzeźby w najpiękniejszym świetle. Poranne i wieczorne słońce rzuca długie, dramatyczne cienie i wydobywa z brązu niesamowite odcienie. To wtedy magia dzieje się naprawdę. Weź ze sobą wygodne buty (będziesz dużo chodzić), kapelusz, krem z filtrem i butelkę wody. Na miejscu jest jakaś mała kawiarenka, ale lepiej być przygotowanym. Wiem, że Juan Soriano Ogród Rzeźb recenzje w internecie są pełne zachwytów i w pełni się z nimi zgadzam. To jedno z tych miejsc, które zostają w sercu na zawsze. To niepowtarzalny Ogród Rzeźb Juana Soriano, perła Meksyku.
Ogród Rzeźb Juana Soriano to nie jest tylko odosobniona ciekawostka. To niezwykle ważny punkt na kulturalnej mapie współczesnego Meksyku. To miejsce pokazuje, że ten kraj to o wiele więcej niż tylko starożytne piramidy i kolonialne kościoły. To żywy, dynamiczny ośrodek sztuki nowoczesnej, który ma światu wiele do zaoferowania. Ten ogród jest dowodem na to, że sztuka może wyjść z muzeów i stać się częścią codziennego krajobrazu, dostępną dla każdego. Można go porównywać do słynnych parków rzeźb na świecie, ale Ogród Rzeźb Juana Soriano ma w sobie coś unikalnego – dzikość i pasję, które są tak charakterystyczne dla Meksyku. To nie jest grzeczny, ułożony park. To przestrzeń, która żyje własnym, nieprzewidywalnym życiem. Odwiedzając to miejsce, wspierasz nie tylko lokalną turystykę, ale też fundację, która dba o dziedzictwo tego wielkiego artysty. To ważne, bo dzięki temu przyszłe pokolenia też będą mogły doświadczyć tej magii. Wizyta tutaj to lekcja historii sztuki, botaniki i meksykańskiej duszy w jednym. To miejsce, które inspiruje i zmusza do myślenia. To właśnie dlatego Ogród Rzeźb Juana Soriano jest tak istotny.
Dla mnie osobiście, podróż do Ogrodu Rzeźb Juana Soriano była czymś w rodzaju oczyszczenia. Wyciszyłem się, naładowałem baterie i przypomniałem sobie, jak wielką moc ma ludzka kreatywność w połączeniu z naturą. Polecam to każdemu, kto szuka w podróży czegoś więcej niż tylko ładnych widoków. Chcesz wiedzieć więcej o meksykańskiej kulturze? Odwiedź stronę turystyki Meksyku. A jeśli interesuje Cię szerszy kontekst, zawsze można zajrzeć do Wikipedii, chociaż żadna encyklopedia nie zastąpi osobistego doświadczenia, jakie daje Ogród Rzeźb Juana Soriano.
Wyjeżdżałem stamtąd z uczuciem dziwnego spokoju i lekkiego smutku, że to już koniec. Ogród Rzeźb Juana Soriano to nie jest miejsce, które się po prostu „odhacza” na liście. To miejsce, które wchodzi pod skórę i zostaje tam na długo. To żywy pomnik niezwykłego artysty, który miał odwagę marzyć na wielką skalę. Każda rzeźba, każde drzewo, każdy promień słońca grają tu swoją rolę w niezwykłym spektaklu. Jeśli szukasz w Meksyku czegoś autentycznego, poruszającego i absolutnie niezapomnianego, to właśnie to znalazłeś. Przygotuj się na podróż, która nie tylko zachwyci Twoje oczy, ale też poruszy Twoją duszę. Ogród Rzeźb Juana Soriano czeka, by opowiedzieć Ci swoją historię. Wystarczy tylko chcieć jej wysłuchać.
Copyright 2025. All rights reserved powered by domyogrody.eu